Witajcie kochani po dość długiej
nieobecności …
Ciężko jest się zebrać, aby opisać
to wszystko, bo czasem po prostu brakuje mi sił, ale nie mogę Was przecież
dręczyć brakiem informacji co u naszej słodkiej Wikusi
A więc po kolei
Są gorsze i lepsze dni, z tych
ostatnich należy się cieszyć, z tych gorszych wyciągać wnioski…
Nawiązałam kontakt ze Stanami, a
dokładnie z prof. Hanleyem, który operuje tego typu wady z powodzeniem.
Profesor dał nam wielką nadzieję i w liście pisze, że taka operacja jest również
możliwa w przypadku naszej córeczki i ma ona duże szanse, na jednoetapową korektę
całkowitą, a biorąc pod uwagę wiek Wiktorii (2 latka) operację trzeba wykonać
jak najszybciej, aby naczynia mogły rozwijać się prawidłowo , bo im później tym
gorzej. Wraz z wiekiem wzrasta ryzyko zgonu, nie mówiąc o szeregu komplikacji
jakie mogą wystąpić. Niestety nasz
kontakt urwał się w lipcu, słowami,
że szykują dla nas wycenę, co spędzało
mi sen z powiek, bo wiem, że kwota o której mówił jest niemała ale cieszyłam się , że Wiktoria ma szansę
dostać się do najlepszego ośrodka, w przeprowadzaniu operacji przy tego typu
wadach.
W związku z tym udaliśmy się do
Warszawy na rozmowę z Kierownikiem Kardiochirurgii w CZD prof. Maruszewskim,
aby zasięgnąć jego opinii i prosić o wypełnienie wniosku na leczenie poza
granicami kraju (wniosek musi być wypełniony przez kardiochirurga). Profesor
obiecał zapoznać się z dokumentacją medyczną, wraz z wynikami badań i jeżeli
nadal nie będzie widział możliwości leczenia naszej córki, wypełni nam
wniosek. Na konsylium
kardiologiczno-kardiochirurgicznym zapadła decyzja o ponownym wykonaniu badania
Angio-TK, w celu oceny tętnic płucnych, co było dla nas zaskoczeniem, ponieważ
udostępniliśmy świeże cewnikowanie serca, które córka miała wykonane w marcu.
Ponownie udaliśmy się do Warszawy, aby wyjaśnić tą całą sytuację, dlaczego chcą
narażać dziecko na kolejne niepotrzebne badania, gdyż każde wiąże się z
ryzykiem, a my chcielibyśmy zaoszczędzić dziecku cierpienia, jak i możliwych
powikłań i ku naszemu zdumieniu profesor oznajmił , że Wiktoria ma 3mm tętnice
płucne, co daje możliwość zespolenia systemowo-płucnego metodą B-T shunt .
Powiedziałam wówczas, że na opisie,
są 2mm tętnice płucne, co
zdenerwowało prof. i zaczął wertować swoje zapiski, po czym powiedział, że
jedno naczynie ma 2mm, a drugie 3mm, a nasze prośby, ani argumenty nie trafiały
do niego. Nagle z wady nieoperacyjnej chcą zrobić operacyjną, ponieważ
znaleźliśmy pomoc za granicą. W swych wypowiedziach oczerniał prof. Hanleya, aby
nas tylko zniechęcić, dodał również, że za te pieniądze, on jest w stanie
zoperować kilkadziesiąt dzieci z wadami serca. Zaznaczę, że konsultowaliśmy
córkę w innych ośrodkach i nikt nie mówi, o tym, że ma ona 3mm tętnice płucne,
a jedyną metodą leczenia jest tzw. Unifokalizajca (odtworzenie drogi wypływu z
prawej komory łącząc naczynia krążenia obocznego, oraz zamknięcie ubytku w
przegrodzie międzykomorowej).
Straciłam nadzieję, na wyjazd do
Stanów, gdyż zdałam sobie sprawę, że nikt nam wniosku nie wypełni, a kwota jest na tyle duża ok 500 tyś.
dolarów, że nawet zebranie jej jest mało
realne…
Nie mam sił na walkę z systemem,
z NFZ – to jest jak walka z wiatrakami
Stany milczą… Wysłałam kilka
maili z prośbą o kwalifikację do operacji i kosztorysem, ale do tej pory nie
dostałam odpowiedzi.
Sprawdzając codziennie pocztę z
nadzieją na informację od prof. Hanleya ujrzałam wiadomość od Pani Katarzyny
Januszewskiej, która współpracuje z prof. Malcem, że Wiktoria została
zakwalifikowana do operacji i za kilka dni otrzymamy kwalifikację, wraz z
kosztorysem. Radości nie było końca… Pani Katarzyna w mailu pisze „ leczenie może
wymagać 2 etapów, będzie polegało na połączeniu naczyń prowadzących krew do
płuc, zamknięciu ubytku międzykomorowego i odtworzeniu drogi wypływu z
prawej komory do płuc; chociaż z reguły jest to jedna operacja o dokładnym
planie zdecyduje cewnikowanie serca" (jest to taka operacja, jaką wykonuje
prof. Hanley). Koszty leczenia zostały oszacowane na 36.500 euro (ponad 150 tyś.
), a operacja jest planowana na początku 2014r. Prof. Malec operuje
skomplikowane wady i ratuje dzieci, którym polscy lekarze nie dawali szans, co
budzi naszą nadzieję. Jako pierwszy w Polsce zoperował z powodzeniem dziecko z
HLHS (serce jednokomorowe - brak lewej komory), a także różnego rodzaju wady z
niedorozwojem tętnic płucnych. Niestety wyjechał z Polski i operuje w Munster w
Niemczech, ale nadal pomaga i ratuje dzieci z Polski.
Mając do wyboru ośrodki w Polsce,
co do których mam ogromne wątpliwości,
że operacja w przypadku Wiktorii się powiedzie i wiedząc o tym że takie próby kończyły się tragicznie (ostatnio operowana w
Krakowie dziewczynka zmarła po ponad 3 miesięcznej walce o życie, podłączona do
respiratora), nie pozostawia złudzeń i decydujemy się na leczenie w Munster. Mam nadzieję, że uszanujecie naszą decyzję i
pomożecie nam w walce o życie Wiktorii. Prosimy wszystkich ludzi dobrej woli,
którym nie jest obojętny los naszej
córeczki o wpłaty na konto fundacji Serce Dziecka z dopiskiem Wiktoria
Ziemiańska
Monisiu tu Dorota, jestem z Wami!!! Trzymajcie się!
OdpowiedzUsuń